Otztal. Dwa kaniony po drodze.

Podczas naszej wspólnej podróży nad Gardę, Walerek pokazał nam swój najnowszy nabytek: świeży, pachnący farbą przewodnik kanioningowy po austriackim Tyrolu. Piękny, dokładny, z wyraźnie rozrysowanymi wejściami i wyjściami, z planami  kanionów, z oznaczonym każdym punktem zjazdowym – po prostu germańska precyzja!

„No i napisany, nie po włosku, nie po francusku, albo w jakimś innym, niezrozumiałym języku, tylko po niemiecku!” – z dumą prezentował Walerek. Jakoś nas pozostałych słabo to obeszło, bo niemieckiego też nie znamy.  Ale, siłą rzeczy każdy w końcu przewodnik przejrzał.

Nastawienie polskich kanionierów do austriackich kanionów nacechowane jest umiarkowaną estymą. A bo to: zimno, brzydkie, drzewem zawalone, wodospady tylko, bez jeziorek, skakać nie ma gdzie. Z pewnością te uprzedzenia są krzywdzące, czego chcieliśmy sobie dowieść wertując ów przewodnik. Nie było łatwo, ale w końcu udało się.  Wybraliśmy dwa obiekty, które znajdowały się po drodze:  Auerklamm i Rosegardenschlucht.

I co się okazało?  Że wcale nie były to zmarnowane dwa dni. Naprawdę było warto.

Kanion Auerklamm znajduje się na rzece Nederbach i położony jest u wylotu doliny Otztalskiej. Jadąc główną drogą nie sposób przeoczyć wielkich reklam agencji sportów górskich w miejscowości Sautens, położonej naprzeciw ostatnich kaskad rzeki Nederbach. Jest to punkt, z którego wyruszyć można do kanionu: pieszo lub taksówką. Zabawne jest obserwowanie busów, pełnych pasażerów odzianych w jednolite neoprenowe kombinezony i kaski, jadących od budynków centrum sportowego do górnego punktu startowego.

Sam kanion jest mocno przystosowany do komercyjnego ruchu kanioningowego. Stanowiska są komfortowe, przygotowane pod duży i mały przepływ, eksponowane miejsca zabezpieczone są stalowymi poręczówkami, a na trudniejszych zejściach pojawiają się klamry. Widać, że przechodzą tamtędy liczne i duże wycieczki.

Wybraliśmy piesze podejście wzdłuż prawego (orograficznie) brzegu kanionu. Okazało się proste orientacyjnie, ładne widokowo i krótsze niż wynikało to z opisu w przewodniku. Auerklamm jest podzielony na trzy części. Wybraliśmy: środkową i dolną, sugerując się czasami przejścia, podanymi w opisie. Jak się okazało, były one oszacowane mocno na wyrost. Podejrzewam, że przejście wszystkich trzech części nie powinno zająć więcej niż 4 godziny.

Kanion jest atrakcyjny pod względem tak wizualnym jak i sportowym. Ma w sobie północno-alpejski chłód mokrej szczeliny i zimną rześkość wody ale jednocześnie bardzo duży potencjał do ładnych skoków i toboganów.

Rosegardenschlucht to kolejny kanion w Tyrolu z bardzo wysokimi notami za urokliwość. Jest położony w pobliżu miejscowości Imst i posiada dwie odrębne partie. Znacznie ciekawsza jest część górna i to ją postanowiliśmy pokonać.

Jest to raczej krótki, techniczny kanion o deniwelacji około 140m. Prowadzi do niego wygodna ścieżka dojściowa. Dojście zajmuje około 30 minut, czas przejścia kanionu to ok. 2 godziny. Zawiera kilka ładnych, słonecznych wodospadów w wapiennej skale. Nie ma za to jezior i miejsc do skakania.

Opinie o obu kanionach były raczej zgodne: jak na Austię – super. Natomiast, jeśliby porównać je z włoskimi kanionami, to jest mniej więcej taka różnica jak pomiędzy: Tiroler Speckknödel   a  Ravioli ai fungi con fonduta al tartufo.


Tekst: Grzegorz Badurski

Zdjęcia: Monika Badurska, Grzegorz Badurski


 

Dodaj komentarz