Reunion. Prolog.

Dla osób, które uprawiają kanioning, Reunion jest tym, czym Alaska wydaje się być dla narciarzy. Wielkim marzeniem i wyzwaniem, przygodą przeżywaną wśród oszałamiającego krajobrazu, miejscem, które fascynuje, ale i budzi obawy.

Kiedy patrzymy na zdjęcia rajskich basenów Takamakka,  gigantycznej rozpadliny Trou de Fer, czy białej nitki wodospadu Fleurs Jaunes, czujemy wielką ochotę, by zobaczyć wszystkie te miejsca na własne oczy. A może nawet być w samym środku, stanąć na krawędzi urwiska, zawisnąć na linie obok wodospadu, poczuć siłę spadającej wody. Szaleństwo? Trochę tak, ale przecież wiemy, że można to zrobić. Nie będziemy  w tym ani wyjątkowi, ani nawet pierwsi.

Takkamaka

Takkamaka (fot. canyoningreunion.com)

Kanioning uprawiamy od wielu lat. Ale tym razem wszystko będzie większe i trudniejsze. Nie byliśmy jeszcze w rejonie, gdzie standardem staje się noszona w plecaku stumetrowej długości lina, gdzie podejścia lub powroty trwają kilka godzin w tropikalnym lesie, gdzie pobyt w kanionie zajmuje niekiedy dwa dni.

Fleurs Jaunes

Fleurs Jaunes

Gdyby nie kanioning, prawdopodobnie nie wiedzielibyśmy o istnieniu tej wyspy. O Reunionie usłyszelibyśmy ostatnio, w kontekście informacji o odnalezieniu szczątków malezyjskiego samolotu. Jakaś tam wyspa koło Madagaskaru. Może i ładna, ale jest tyle ładnych miejsc na świecie… Lecz uprawiając kanioning nie sposób o Reunionie nie usłyszeć. To miejsce niemal mityczne.

Pierwszy plan wyprawy pojawił się już w 2013 roku. Ale ze względu na zbyt wysokie koszty został przekwalifikowany na „marzenie do zrealizowania w przyszłości”. Od tego momentu śledziliśmy wszystkie promocje lotnicze w tym kierunku.

Przyszłość nastąpiła szybciej, niż przewidywaliśmy. W walentynkowej promocji linii Air France, ceny biletów lotniczych z Warszawy spadły do rozsądnego (choć wciąż jeszcze wysokiego) poziomu. Zebranie pełnego 10- osobowego składu do naszego zespołu zajęło niespełna 24 godziny. To wyglądało tak, jakby wszyscy czekali na taką możliwość. Większość osób, którym zaproponowaliśmy wyjazd, powiedziało „jadę”, bez większego analizowania kosztów i ustalania konkretnego celu. „Jedziesz na Reunion?” „Jadę. W ciemno!”  Potoczyło się to tak szybko, że do niektórych znajomych nie zdążyliśmy nawet zadzwonić. Jak się później okazało nie byliśmy jedynymi, którzy wpadli na pomysł wyprawy na Reunion.

Pierwsza połowa września 2015 roku to czas działającej z sukcesami pierwszej polskiej wyprawy. Październik – to nasz moment. Wyruszamy 4 października, jako wyprawa Speleoklubu Dąbrowa Górnicza i Speleoclubu Wrocław.

Trou de Fer

Trou de Fer (fot. reunion.fr)

Jakie są cele? Myślimy o nich z dużą pokorą. Z pewnością chcielibyśmy pokonać te najbardziej znane kaniony. Takie mamy marzenia, na to się przygotowujemy. Czy uda się je zrealizować ? To zależy od wielu czynników. Planować przed monitorem komputera jest łatwo.  Rzeczywistość zwykle bywa inna.

Nie wiem, czy w internecie będą pojawiać się nasze codzienne relacje. Być może wieczorami będziemy mieli ciekawsze zajęcia niż informowane całego świata jak minął nam dzień. W końcu to nasze wymarzone wakacje !

Skład wyprawy:

  • Alina Klaub-Grzela – wsparcie logistyczne, reprezentacja trekkingowa
  • Bogusław Nizinkiewicz (Walerek), KW Szczecin – ekspert ds. czytania wody i nurkowania z wielorybami
  • Grzegorz Badurski (Docent), Speleoklub Dąbrowa Górnicza – kierownik wycieczki
  • Joanna Bedlicka – KO-wiec, ambasador ds. kontaktów (podobno zna kogoś, kto zna francuski)
  • Michał Podziemski (Podziem), Speleoklub Dąbrowa Górnicza – drugi lekarz wyprawy (Tak naprawdę, to weterynarz, ale przecież: jak konia wyleczy, to i człowieka wyleczy! ), ekspert d/s fauny pełzającej
  • Monika Badurska, Speleoklub Dąbrowa Górnicza – kierownik logistyczny (osoba najważniejsza, ogarnia wszystko).
  • Michał Smoter, Speleoklub Bielsko Biała – koordynator ds. sprzętu i survivalu
  • Olga Nizinkiewicz, Speleoklub Dąbrowa Górnicza – lekarz wyprawy (prawdziwy) i tłumacz (zna najwięcej słów po francusku w całym zespole. W sumie: 28)
  • Zbyszek Grzela, Speleoclub Wrocław – pierwszy oficer d/s pobudki o czwartej rano, kapitan floty samochodowej.

Specjalne podziękowania dla osób, które pomogły nam w organizacji wyjazdu: dla Olgi, Andrzeja, Zofii, Rudi, Stacha, Suchego, Bikera i Krzyśka. Oraz dla Speleoklubu Dąbrowa Górnicza i Speleoclubu Wrocław za wyposażenie nas w liny i sprzęt.


Tekst: Grzegorz Badurski Zdjęcia: www.reunion.fr, canyoningreunion.com, F.Bouisset

 

4 komentarze

Odpowiedz na „PrzemekAnuluj pisanie odpowiedzi